Muffak

Nic nie przyniesie ci zadowolenia, jeśli nie postarasz się o nie sam. /R.Emerson/

Brać, czy nie brać – dziecko w kościele

styczeń1

Znów pewnie niektórzy z Was mnie zgromią! Dziś chciałabym poruszyć temat zachowania się rodziców z dziećmi w kościele.

To trudny temat i wymaga nie lada delikatności, wybaczcie mi zatem, jeżeli napiszę zbyt ostro… To są jednak bolesne dla mnie sprawy.

Już od dawna nie byłam u siebie w parafii, ponieważ mój kościół parafialny słynie, jako bardzo przyjazny rodzinom z dziećmi. W czym się to wyraża? Przede wszystkim w tym, że dzieci podczas nabożeństw biegają lub w najlepszym wypadku tylko chodzą, gdzie im się żywnie podoba. Chcesz zajrzeć, co jest za stołem ofiarnym (ołtarzem tego, jako tradycjonalistka nie nazwę) – proszę bardzo! Chcesz sprawdzić jaki w dotyku jest ornat – nie krępuj się! Przed tabernakulum klęknąć na pewno nie musisz, bo tam przecież „nic” ważnego nie ma?

Chcecie wiedzieć, co jest najlepsze? To, że wokół kościoła jest znacznie więcej ławek (w rzędach!!!) niż w samym kościele. To dla tych wszystkich rodziców, którzy wolą biegać za dzieckiem na świeżym powietrzu, a nie po kościele…

A tak w ogóle, to nie wiem jaki jest zasięg takiej „mszy” – czy uczestniczy się aż tam, gdzie dociera głos z megafonu, czy tylko do ostatniej ławki (tej poza kościołem)?  Bo nie wiem, czy parking się liczy, czy już nie…

Dobrze, wróćmy do kościoła. Jeżdżą tam autka po ławkach, siedzą misie, jest picie, jedzonko, książeczki z bajkami, są głośne prośby wymęczonego dziecka „kiedy to się skończy”, „mamusiu chodźmy już stąd”, etc. Trudno jest się więc skupić na czymkolwiek, o modlitwie nie wspomnę. Poniżej krytyki moim zdaniem też są „infantylne” kazania z „mszy dla dzieci”, bo nie czarujmy się, dzieci i tak niewiele z tego wynoszą, rodzice raczej też… Na to jednak wpływu nie mamy.

Teraz Wam powiem, jak to powinno wyglądać. Po pierwsze, jeżeli wiecie, że Wasze dziecko nie jest w stanie wytrzymać na Mszy, to go na nią nie zabierajcie! Nie róbcie dziecku krzywdy, a ono, kiedy dojdzie do słusznego wieku, będzie już wiedziało jak się ma zachować. Nie jest też grzechem dla matki, żeby została z małym dzieckiem w domu w niedzielę, jeżeli nie ma kogoś, kto w tym czasie mógłby się nim zająć (oczywiście mówię o sytuacji, gdy możliwa jest tylko jedna Msza niedzielna), a opieka nad dzieckiem zajmowałaby uwagę jej i innych wokół rozpraszała.

Kolejnym ważnym aspektem jest przekazanie dziecku wiedzy. One naprawdę mają otwarte umysły i chcą wszystko wiedzieć, to co się dzieje w kościele też. Wytłumaczcie im wszystko, dokształćcie się, jeżeli sami nie wiecie, a wierzcie mi, nie będzie mieć z nimi tak wiele kłopotu podczas Mszy.

Dziecko powinno wiedzieć, że w kościele zachowujemy się inaczej niż na placu zabaw, że jest to miejsce, w którym mieszka Bóg i to Wy rodzice jesteście pierwszymi, którzy przekażą mu tę wiedzę. Warto też wybrać się na spacer do kościoła i wytłumaczyć dziecku, co się znajduje w poszczególnych miejscach, dlaczego się klęczy, co robi ksiądz i dlaczego. Na rynku jest mnóstwo książeczek dla dzieci tłumaczących cała historię zbawienia, są też animowane opowiadania – sięgnijcie po nie!

Jak opanować szkraba, gdy chcecie go jednak wziąć do kościoła? Po pierwsze siadajcie razem w ławce, a nie gdzieś z boku, czy na krzesłach – w ten sposób opanujecie chęć podróżowania u malucha. Tłumaczcie dziecku, co się teraz dzieje – oczywiście nie teatralnym szeptem, ale cichutko. Dajcie mu coś do łapek, ale nie misia ani autko, a książeczkę z opowiadaniami biblijnymi, albo różaniec, albo Waszą książeczkę z obrazkami do nabożeństwa, jeżeli taką posiadacie. Zadbajcie też o  to by nie było ani głodne, ani spragnione, ani nie potrzebowało skorzystać z WC.

To wszystko wpłynie pozytywnie zarówno na Wasz sposób uczestnictwa w Mszy Św., jak również ułatwicie jej godne przeżycie innym wiernym. Powodzenia!

 

Teodor Talowski – poeta kamienia i cegły

grudzień30

Przechodząc ulicami Krakowa nie sposób nie zauważyć, że niektóre z kamienic wybijają się nietypową formą i kolorytem na tle innych. Zawsze ciekawiło mnie, czy posiadają tego samego architekta, jednak nigdy nie miałam zbyt wiele czasu, by zająć się tego typu poszukiwaniami. Traf chciał, że ostatnio z Przyjaciółką wybrałyśmy się do biblioteki na Rajską, po książki z dziedzin, których do tej pory nie znałyśmy. Chciałyśmy poszerzyć swe horyzonty myślowe, znaleźć kolejną rzecz, która zapaliłaby nas do działania. Trafiłam tam na przewodnik architektoniczny po Polsce. Jakie było moje zdziwienie, gdy właśnie w nim znalazłam twórcę wszystkich tych przepięknych kamienic, które zawsze mijam z pewnym ukłuciem w sercu – chciałbym bowiem kiedyś móc w takiej zamieszkać, choćby na poddaszu!

Architektem tym okazał się p. Teodor Talowski, zwany „poetą kamienia i cegły”, ponieważ prawie wszystkie jego projekty są wykonane właśnie z połączenia tych dwóch materiałów. Cechuje je asymetria, finezyjna sztukateria, ciekawa ornamentyka i różnorodność form – podcienia, filarki, balkoniki, ciekawe rzeźby na fasadach budynków. Styl praktycznie wszystkich jego budowli nawiązuje do gotyku i pięknego niderlandzkiego renesansu, często z elementami secesji. Był bardzo wybitnym i rozchwytywanym twórcą, sporządził nawet cały zbiór projektów kościołów (charakterystyczny dla jego wzorca jest wielki Krucyfiks umieszczany w oknie fasady, nad głównym wejściem), wybudował wiele kamienic w Krakowie (ul. Retoryka 1, 3, 5, 7, 9, ul. Karmelicka 35, Długa), pałaców (w Dobrzechowie), dworów (Żeleńskich w Grodkowicach, w Michałowicach) i budynków użyteczności publicznej – w tym budynek szpitala OO. Bonifratrów z ul.Trynitarskiej. Jego dziełem jest też most kolejowy nad ul. Lubicz.

Poniżej kilka zdjęć…

Dwór Dąbrowskich w Michałowicach (źródło: dnidziedzictwa.pl )

kamienica „Pod pająkiem” (źródło: wikipedia pl)

Kamienice na ul. Retoryka (źródło: wikipedia pl)

Kościół św. Elżbiety we Lwowie (źródło: wikipedia pl)

Ja, czy ty – kto tu decyduje?

grudzień30

Kochani rodzice, znów mam do Was kilka słów! Chcę dziś napisać o podejmowaniu decyzji, i bynajmniej, nie chodzi mi tu o Wasze wybory, ale o te, jakie postanawiacie oddać swoim dzieciom. Zobrazuję to tak…

Przychodzi mama z dzidziolem do sklepu, dajmy na to z butami, i chce swojemu  maluchowi dobrać odpowiednie butki. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że pada pytanie mamusi – „które Ci się podobają?” i dziecko staje  jak zaczarowane przed butami, które wpadły mu w oko i uparcie żąda konkretnie tych. Pół biedy jeżeli one są w jego rozmiarze, jeżeli jednak nie, i co gorsza jest to ostatnia para – nic wówczas nie pomoże – zaczyna się płacz, złość, fochy, polerowanie ciałem podłogi – byłam świadkiem takiego zachowania nie raz. Jeden maluch pozrzucał nawet wszystkie inne buty z półek, by „delikatnie” pokazać swe niezadowolenie. Reakcja mamy – wstyd, zażenowanie, niezdarna próba uspokojenia małego terrorysty.

Scenka kolejna… Co zjesz dziś na śniadanie? Masło czekoladowe! Najlepiej samo i duuuuża porcja. No i co poradzi mama, która chciała dać dziecku coś zdrowego? Przecież ono nie chce nic takiego zjeść! Na przyjęciu dzidziol widzi mnóstwo słodkości na stołach, zaraz ma się pojawić obiad, jednak rodzice godzą się, by maluch zjadł sobie troszkę czekoladek. Cóż, nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że maluchy „chodzą” na słodyczach. Jest naukowo dowiedzione, że cukier działa na dzieci pobudzająco (domniemane ADHD?), do tego wszystkiego, dzieci karmione dawkami cukru wykraczającymi ponad ich potrzeby, nie odczuwają w ogóle głodu, więc nie liczcie na to, że będą miały ochotę choćby na kęs mięska lub rosołek…

Mamo, mogę wziąć rower i misia i foremki i wiaderko i moje autka i … na pole? Kto tego nie słyszał, przyznać się! Tak z ciekawości – ile razy daliście się na to nabrać, a po chwili pluliście sobie w brodę, bo dzidziol nagle po wyjściu z domu zmienił plany i biegniecie za nim, ciągnąc mnóstwo bambetli? Mnie udało się zrobić „w konia” tylko raz, na kolejny spacer był wybór – bierzesz misia i go niesiesz cały czas albo idziemy na spacer z rowerkiem do parku?

Mam nadzieję, że wiecie już, o co mi chodzi… To dorośli są od podejmowania decyzji, szczególnie tych istotnych – co dziecko będzie jeść, zażywać, w co się ma ubrać, co ze sobą może wziąć na wycieczkę.

Decyzje dziecka powinny być ograniczone do narzuconego mu wyboru pomiędzy maksymalnie 2-3 rzeczami. Przykłady właściwych wyborów to: „uważasz, że wygodniejsze są te buty, czy te?”, „chcesz iść pobawić się na plac zabaw, czy pojechać na spacer do Smoka Wawelskiego?”, „zjesz na śniadanie jajecznicę, czy wolisz płatki z mlekiem?”.

Rozmawiając w ten sposób z dzieckiem, po pierwsze dajecie mu możliwość podejmowania decyzji, uczycie je dokonywania właściwych wyborów oraz jednocześnie pokazujecie, że każdy wybór niesie ze sobą określone konsekwencje, a to bardzo ważna umiejętność w życiu. Do tych wymienionych zalet dodajcie jeszcze jedną, nie mniej istotną – pozbędziecie się stresu przed wyjściem z dzidziolem na miasto. Powodzenia!

Idziemy w gości z dzieckiem

grudzień27

Kochani rodzice wszystkich małych i większych pociech! Jako osoba, u której zdarza Wam się gościć ze swymi potomkami, chciałabym być przez Was i Wasze potomstwa szanowana, a co za tym idzie mam do Was kilka próśb…

Proszę, zaklinam, błagam – moje mieszkanie, to mój mały świat – nie pozwólcie go niszczyć!

Nie zezwalajcie dziecku maziać kredkami po mojej ścianie ze słowami „przecież nic się nie stało, ciocia sobie pomaluje pokój”.

Nie pozwalajcie dziecku krzyczeć, piszczeć, rzucać przedmiotami, głośno domagać się uwagi dorosłych – nie jesteście przecież na kinder party.

Zawartość moich szaf i szuflad też nie jest dostępna dla wszystkich i nie czuję się komfortowo, gdy dzidziol w nich „poszukuje skarbów”, a rodzice nawet nie zwracają na to uwagi…

Będę wdzięczna, gdy zasięgniecie mojej porady zanim z własnej inicjatywy otworzycie drzwi na balkon, gdzie w lecie jest ok. 50oC lub gdy zechcecie wyłączyć klimatyzację, bo biegającego wszędzie dzidziola, spoconego po uszy może zawiać.

Będę Wam wdzięczna, gdy potraktujecie zarówno mnie, jak i wszystkich, których odwiedzacie, z należnym nam, gospodarzom poszanowaniem. Spytajcie nas, czy pozwalamy na jakieś zachowanie, na wykonanie pewnych czynności, bo to w końcu nasz dom! W swoim możecie się zachowywać jak chcecie, w cudzym musicie się dostosować do norm w nim panujących. Dawniej panowała zasada, że przychodząc z dzieckiem, ma się ono tak zachowywać, jakby go nie było – ma być cicho, prosić o pozwolenie, siedzieć przy rodzicach. I to oni są odpowiedzialni za jego zachowanie! Proszę zatem rodziców wszystkich dzieci – panujcie nad swymi potomkami, bo nie jest łatwo podjąć decyzję o ponownym zaproszeniu Was z dziećmi…

O wychowaniu…

grudzień27

Moi drodzy! Może nie wszyscy wiedzą, ale jestem osobą bardzo lubiącą dzieci. I to nie dlatego, że Bóg mnie nimi póki co nie obdarzył, ale dlatego, że widzę w nich nieskażoną radość i pragnienie poznawania świata, które w nas, starych, świat już doszczętnie zabił… Podoba mi się także ich szczerość i prostota, które nieraz bardzo nas śmieszą, czasem zawstydzają, ale najczęściej budzą uczucie nieokreślonej zazdrości, że one mogą coś powiedzieć innym wprost, a nam już nie wypada.

Chciałabym tym wpisem zainicjować kolejny dział na moim blogu O wychowaniu słów kilka, ponieważ kwestia wychowania jest dla mnie istotną i nie dającą spokoju sprawą. W obecnych czasach wszystko jest wywrócone do góry nogami i niektórzy rodzice mogą sobie nawet nie zdawać sprawy, jakich głupot media nawciskały im do głowy.  Chcę od razu zaznaczyć, że moje pojęcie jest katolickie i dla niektórych może być nieco ortodoksyjne, ale w gronie znajomych okazuje się, że nie ja jedna mam takowe spojrzenie na wychowanie dzieci. Zachęcam Was zatem do zaglądania na muffaka od czasu do czasu, jak również do komentowania moich notek pc2

Po co to całe halo wokół Księżyca?

grudzień27

No właśnie, po co?

Nazwa halo obejmuje cały szereg dość skomplikowanych zjawisk optycznych, związanych z załamywaniem, jak również odbijaniem się promieni słonecznych w kryształkach lodu. Z kryształków tych, jak wiemy zbudowane są w większości chmury. Zazwyczaj możemy obserwować to zjawisko, jako świetlistą aureolę, często tęczową (załamanie światła na kryształkach) wokół Słońca lub Księżyca.

halo wokół Księżyca (źródło zdjęcia: wikipedia)

Zjawisko to pojawia się także w innych okolicznościach, ale muszą zostać spełnione specjalne warunki – Słońce musi być nisko nad horyzontem, my wysoko w górach, a pod nami chmury. Wówczas na tle tychże obłoków, zobaczymy tzw. widmo Brockenu – duże halo z kilkoma nawet pierścieniami, z naszym cieniem wewnątrz. Poniżej dwa zdjęcia tego ciekawego zjawiska…

widmo Brockenu helikopter (źródło: wikipedia en)

widmo Brockenu (źródło: wikipedia en)

Jak to się wszystko dzieje?

Każde dziecko wie, jak wygląda płatek śniegu, tych jednak, którzy pewni nie są, odsyłam do mojego wiekowego już wpisu o płatkach śniegu. Zatem, kryształki na których załamują się promienie świetlne mają kształt sześciokątnych płytek, bądź też sześciokątnych graniastosłupów. Zdarza się, że jedne z drugimi łączą się razem, przybierając postać przypominającą kanciaste szpulki od nici –  i to właśnie ten przypadek musi wystąpić, byśmy mogli obserwować na niebie piękne halo. Opis samego zjawiska, jakie zachodzi wewnątrz owych tworów, zająłby mi niestety zbyt wiele miejsca, dlatego skupię się na najważniejszych tylko aspektach.

Ściany lodowych graniastosłupów zachowują się dokładnie tak, jak kąty dwuścienne pryzmatu – padające na nie światło ulega w nich załamaniu, jak również odbiciu. Po pewnych, niewielkich obliczeniach (potrzebne?) otrzymujemy, że małe halo występuje, gdy kąt odchylenia promienia wychodzącego, względem padającego, wynosi 22 stopnie, duże halo natomiast występuje przy 46 stopniach.  Promienie świetlne oczywiście mogą wychodzić ze „szpulek” pod innym kątem, jednak natężenie światła jest wówczas znacznie mniejsze i daje złudzenie pewnej mgiełki wokół obserwowanego pierścienia.

powstawanie efektu (małego) halo (źródło: chmury.pl)

Gdy efekt halo jest bardzo mocny, można się spodziewać, że w granicach pierścienia ujrzymy dwa quasi-księżyce lub quasi-słońca, ale to już temat na kolejny wpis…

Byłabym zapomniała! Zazwyczaj halo występuje wraz z cirrusami wróżąc zmianę frontu atmosferycznego. Zbliża się niż, a co za tym idzie, za kilkadziesiąt godzin pogoda zmieni się na brzydką, tzn. zachmurzoną i deszczową, więc cieszcie się piękną pogodą póki czas!

Swoje informacje zaczerpnęłam z bardzo ciekawej książki pt. „Zjawiska optyczne w przyrodzie” p. Wikientija Bułata.

 

Christus natus est nobis, venite, adoremus!

grudzień24

Na te nadchodzące Święta przyjmijcie ode mnie  życzenia pomyślności, radości i wszelkich potrzebnych łask od Nowonarodzonej Dzieciny. Niech będą one dla Was szansą na utrwalenie i naprawę (jeżeli jest potrzebna) relacji w rodzinie. Niech będą pełne pokoju i wzajemnej miłości, niech znikną wszelkie Wasze niepokoje i złe myśli – Chrystus przychodzi, by nas wszystkich zbawić, od nas samych także… Błogosławionych Świąt!

triptic_Christus natus

Rompersy w sówki

grudzień12

Nie wiem jakie polskie słowo najlepiej oddaje sens tej angielskiej nazwy dziecięcego ciuszka, dlatego też postanowiłam ją sobie zapożyczyć awwŚpioszki nie pasują, spodenki też nie do końca, kombinezonik – raczej odpada… Zostają rompersy!

Wykonałam je, korzystając z darmowego tutoriala w języku angielskim. Możecie oryginał znaleźć tutaj pod nazwą Sweet Birdie Romper

A materiał pochodzi z House of Cotton – dobrej jakości, gruba bawełna, szczerze mogę polecić!

Jak czas pozwoli, postaram się wraz Kurką z bloga tojakurka przygotować polskie tłumaczenie dla tego tutoriala. Oczywiście nie w każdym miejscu postępowałam zgodnie z przepisem, a wszystko dlatego, że mój angielski pozostawia wiele do życzenia i nie zawsze wiedziałam, co autorka miała na myśli. Stąd też pomysł polskiej wersji językowej icon_krzywy

rompersy 01 rompersy 02

Torba na zakupy

grudzień2

Po uszyciu spódnicy, pozostał mi jeszcze spory kawałek  materiału (len) i podszewki. Jednak, aby wykroić torbę, o jakichś normalnych wymiarach, musiałam ją przedłużyć. W tym celu wykorzystałam…  1_co_jest podszewkę! Na całej jej długości zrobiłam 2cm zakładki, w odstępach 3cm od siebie, następnie złożyłam ją w pół, by była grubsza i zszyłam z dwoma kawałkami torby. Wyszła skromna torba z dość nietypowym akcentem.

Mnie się podoba, mam nadzieję, że spodoba się osobie obdarowanej, bo powędruje jako prezent z okazji zbliżających się „mikołajek”.  A Wam się podoba mój pomysł na torbę z resztek materiału? Jeżeli tak, zostawcie jakiś miły komentarz, jak nie – napiszcie go też! Krytyka jest dla mnie równie ważna facepalm

torba dla mamy 01 torba dla mamy 02

Serdaczek ukończony!

grudzień2

Wreszcie! Kosztował mnie sporo pracy, bo to moje początki w robótkach na drutach, a tym bardziej we własnym projektowaniu odzieży. Jednak efekt wydaje mi się całkiem niezły, mimo iż pliski wokół rękawków i szyi robiłam oddzielnie, a dopiero później przyszywałam. Ze względu na małą ilość granatowej włóczki, musiałam wykorzystać samą kremową na rękawki, a tym samym miejscami widać szwy… Mam nadzieję jednak, że Kubuś nie będzie na nie zwracał większej uwagi.

Serdaczek wykonany z czystej bawełny (granatowej)  oraz z włóczki bambusowej (kremowej). Aby ładnie się dopasował do dzidzioa i szybko nie rozciągnął (bawełna ma niestety taką właściwość), skorzystałam z elastycznego ściegu zwanego ryżem perłowo-żebrowym. Polega on na przerabianiu dwóch rządków – w pierwszym rzędzie wszystkie oczka robimy na prawo (oP), w drugim należy powtarzać *2 oP, 2 oL*, zaczynając zawsze od 2 oP. Pierwsze oczko polecam przerabiać zawsze na lewo (oL), a ostatnie zawsze na prawo (oP), wówczas otrzymamy ładny łańcuszek i robótka nie będzie się zwijać. Zapomniałam dodać, że chcąc skorzystać z tego wzoru, potrzebujemy parzystą liczbę oczek.

Przepraszam za jakość zdjęć, niestety niefortunnie dobrałam tło, a niestety nie mogę już powtórzyć zdjęć, bo serdaczek już u Kubusia.

serdaczek efekt 01  serdaczek efekt 02 serdaczek efekt 03  serdaczek efekt 04

« Starsze wpisyNowsze wpisy »