Muffak

Nic nie przyniesie ci zadowolenia, jeśli nie postarasz się o nie sam. /R.Emerson/

Andrzej Ampere na proszonym obiedzie…

styczeń11

Pewnie z fizyki pamiętacie Prawo Ampere’a? Jak nie, to trudno, po tej anegdotce na pewno sprawdzicie, z czym się wiązało naughty A ja, jako nauczycielka tej „trudnej” dziedziny, oszczędzę Wam swoich utyskiwań.

W skrócie powiem, że Andrzej Ampere był francuskim fizykiem i matematykiem i lubił doświadczenia z prądem elektrycznym.

Andrzej Ampere będac na proszonym obiedzie nagle odsuwa talerz i woła na cały głos:

— To jedzenie jest okropne. Kiedy wreszcie moja siostra nauczy się, że zanim przyjmie nową kucharkę należy się przekonać, czy umie ona gotować!

Drobnostka — Ampere po prostu zapomniał, że nie jest u siebie w domu.

 

 

Mistrz justiciae – ciekawa postać…

styczeń10

A tak, niektórzy mogą się już domyślać, że chodzi tu o kata, zwanego mistrzem świętej sprawiedliwości. To on ogłaszał rodzaj kary i wykonywał wyrok, ogłoszony przez ławników. W naszych czasach nie jest już postrachem, choć pewnie nie raz przydałyby się jego usługi…

Obrazek pobrany z us.123rf.com

Wyobraźcie sobie, że dawniej naprawdę dbano o sprawiedliwość – przykładem jest fakt, że nie wolno było ławnikom na czczo osądzać! Mogłoby to wpłynąć negatywnie na ich osąd, a co za tym idzie, zaszkodzić oskarżonemu. Prawo też było proste, a tak po prawdzie dwa – albo cywilne (dotyczące głównie długów) albo karne. W przypadku tego pierwszego, rozprawy zazwyczaj toczyły się długo, sprawa się często przedłużała, za to wykonawstwo w tej drugiej, jak i sam osąd odbywał się znacznie szybciej… Z puli wyroków można było otrzymać karę „na gardle i na ręce” lub „na skórze i włosach”.  Jak łatwo się domyśleć, pierwsza z nich dotyczyła raczej cięższych przewinień. Było więc ścięcie, powieszenie, obcięcie ręki, ucha (tzw. obszelmowanie), chłosta. Ciekawostką jest fakt, że nie było kar pozbawienia wolności, chyba że na „sto lat i jeden dzień”…

W podziemiach krakowskiego Ratusza mieściły się więzienia – słynny loch „Dorotka”, kilka kabatów (izb więziennych) i trzy izby tortur. Do cel nie prowadziły schody – więźniów spuszczano w dół po linie… Wielokroć stosowano także tortury w celu wydobycia zeznań i przyznania się do winy. Oczywiście wszystkim tym zajmował się kat, wraz ze swoim pomocnikiem i ceklarzami (dawny rodzaj policji). Same tortury były bardzo wymyślne i brutalne – lano w gardło wodę, ocet, wrzący olej, smarowano ciało siarką, gorącą smołą, na pępek kładziono myszy albo szerszenie nakryte bańką. Zwolnienie od tortur „należało” się dzieciom poniżej 14 lat, brzemiennym kobietom, doktorom, urzędnikom miejskim, rycerzom i ogólnie dostojnikom.

W starych księgach zachował się zapis, jak kat ogłaszał wyrok na szubienicę

” Ma bydź w pole wywiedziony, pod niebo i między ziemią podwyższony, gdzie go ptak przeleci i podleci, a tak go skarzę, iże już więcej nie będzie działać.”

Faktycznie, już po takiej karze nic zdziałać więcej delikwent nie mógł…

Obrazek zaczerpnięty z www.jantoo.com

Jednak zajmowanie się torturami z niektórych katów uczyniło chirurgów i za opłatą pomagali ludziom. Kat oprócz wymierzania sprawiedliwości i prowadzeniem śledztwa miał wiele na głowie – zajmował się łapaniem bezpańskich psów, zamiataniem ulic i … czyszczeniem kloaki blush2  Przyznacie sami, że nie miał łatwego życia. Dlatego też, mimo iż jako jedynego tytułowano go „Mistrzem” i mieszkał w baszcie Mistrzowskiej (mam na myśli Kraków, oczywiście), Polacy nie chcieli się spełniać w tym zawodzie i zazwyczaj katami zostawali w Polsce Niemcy.

Można było też usłyszeć takie obraźliwe określenie kata jak „hycel”. Wzięło się ono właśnie z języka niemieckiego – Hützel (oprawca, czyściciel, chwytający i bijący psy) i odnosiło się do sługi kata.

Miejsce publicznych ścięć „ku przestrodze” znajdowało się niedaleko bazyliki Mariackiej, mniej więcej w miejscu dzisiejszego „Adasia”. W samej natomiast bazylice, w wyższej (lewej) wieży znajdowała się kaplica Złoczyńców – w niej bowiem, na całonocnym czuwaniu oczekiwali na śmierć skazańcy… Godny naśladowania zwyczaj!

Szubienice dla zwykłych przestępców znajdowały się na tzw. błoniu pędzichowskim, czyli tam, gdzie obecnie mieści się ulica Pędzichów. A pędzono tam skazańców poprzez ul. Sławkowską. Z nią też jest związane tzw. „wyświecanie” tych, którzy coś mocno przeskrobali. Ten ciekawy obrzęd polegał na publicznej chłoście pod pręgierzem (koło Krzysztoforów na Rynku), a następnie na wygnaniu delikwenta z wilczym biletem poza granice miasta.

Powyższe informacje znalazłam w książce pt. „W starym Krakowie” Jana Adamczewskiego, która wpadła mi w ręce w czasie wizyty na wsi. Czasem warto sięgnąć po do wieków nie ruszaną książkę, by znaleźć w niej takie ciekawostki…

7 dni WYZWANIE FOTO – dzień piąty!

styczeń10

Zbliżamy się nieubłaganie do finiszu… Dziś w foto-zabawie temat minimalizm. Mój wiąże się ze słodyczami – wierzcie mi, naprawdę niewiele jest rzeczy, których trudno mi sobie odmówić, ale słodycze? To niestety moja pięta Achillesowa. Zatem, jako zobrazowanie minimalizmu, przedstawiam Wam ręcznie robioną czekoladkę! I nawet jej nie zjadłam, z czego jestem bardzo, ale to bardzo dumna śmiechowa żaba  Bo wiecie, ze mną to jest tak, jak z Garfieldem…

dieta

minimalizm Pomysły innych uczestniczek znajdziecie na blogu Uli.

7 dni WYZWANIE FOTO – dzień czwarty :)

styczeń9

Już czwarty dzień Foto Wyzwania, ale ten czas biegnie! W dniu dzisiejszym mamy przedstawić naszego ulubieńca do pracy kreatywnej. U mnie jest ich wiele, bo co rusz uczę się nowej sztuki i pałam zapałem do coraz to bardziej zakręconych dziedzin rękodzieła… Jednak najstarszym, najlepiej mi znanym, a co za tym idzie, tym za który najczęściej się biorę, jest szydełko. Lubię dziergać serwetki, robić maskotki, sweterki i butki dla dzidzioli, dziergać szale i chusty. W moim arsenale znaleźć można koronkową bieliznę, kolczyki, kapelusz, a ostatnio nawet rękawice z jednym paluchem… Czy jest coś, czego nie potrafię zrobić? Tak, napisać schematu do moich tworków… Może znacie jakiś program, czcionkę nawet, dzięki którym mogłabym zapisać wzór w pliku? Rysowanie schematów ręcznie, niestety nie przychodzi mi łatwo facepalm

Moje dzisiejsze foto przedstawia się zatem bardzo prosto… 

ulubione do pracy kreatywnej

 

7 dni WYZWANIE FOTO – dzień trzeci

styczeń8

Moi drodzy, tego się nie spodziewałam… Myślałam, że będzie lista czegoś, co lubię – książek, filmów, wartych zwiedzenia miejsc. A tu coś, co mnie zmusiło do wypisania tego wszystkiego, co zazwyczaj mi nie wychodzi, czyli noworocznych postanowień faint

Jeżeli choć połowę z nich, no dobrze 1/4, uda mi się wprowadzić w życie – będę z siebie naprawdę dumna!

Oto moja lista „to do” w 2014 roku, patrzcie i podziwiajcie, jakie mam ambitne plany (co roku…).

lista 12 rzeczy do zrobienia w 2014r.
Na blogu Uli – senmai znajdziecie więcej list z postanowieniami!

7 dni WYZWANIE FOTO – dzień drugi!

styczeń7

Dziś, zgodnie z planem zabawy fotograficznej będzie zabawka! Jest nią pacynka, którą podarowałam swojemu chłopakowi, dziś już mężowi, jakieś 10 lat temu.

Och, co to były za czasy… Jeszcze widzę swoją rozmarzoną, zakochaną mordkę i dzięki Bogu, wciąż potrafię, z równym zachwytem wpatrywać się w moją ukochaną Połówkę. Teraz jesteśmy już znacznie starsi, bardziej doświadczeni przez życie, nie tak entuzjastyczni, jak kiedyś, ale nadal potrafimy się zachowywać, jak para młokosów, którymi tak jeszcze niedawno byliśmy…

hipcio

Z hipciem (duża jestem, nie da się ukryć) zawsze nam obojgu się kojarzy taki sympatyczny filmik…

[youtube_sc url=”http://www.youtube.com/watch?v=2WlZZGOjxeA”]

Też macie takie sentymentalne wspomnienia dotyczące swojej Wielkiej Miłości? Ja mam ich bardzo dużo, może dlatego, że gdzieś w środku mnie siedzi jakaś zagubiona romantyczna dusza…

Popołudniowy prawie-udany spacer

styczeń6

Pogoda za oknem była dziś piękna, cieplutko tak, aż zachciało mi się wyjść z tych czterech, domowych ścian i popodziwiać otaczający świat. Wyciągnęłam także męża, co niestety okazało się sporym błędem, bo się butki i eleganckie spodnie zabrudziły. Nie obyło się bez utyskiwań i kręcenia nosem, za wyciąganie statecznego Pana Męża w błoto i smród diesla punishii8Nie powiem, że nie skwasiło mi to dobrego humoru, gdyż bym skłamała… Oprócz wyrzutów, pozostały mi także zdjęcia – pierwsze ze Skwerku de Gaulle’a, następne z fortu 52 „Borek” (wygląda tak, jakby się wojna dopiero skończyła…)  i ze stacji transformatorowej z ul. Borkowskiej, w ciekawej, wiele mówiącej o bzyczeniu owego ustrojstwa, stylizacji w postaci ula icon_krzywy

skwer de Gaulle'a

fort 0

fort 1 fort 2

trafo 1  trafo 2

7 dni WYZWANIE FOTO

styczeń6

Pierwszy raz biorę udział w tego typu zabawie, ale jak to się mówi – nie dowiesz się, jak coś smakuje, dopóki tego nie spróbujesz! Próbuję więc i ja. Foto Wyzwanie organizuje (nie po raz pierwszy) Ula Phelep z senmai.pl

Dzień pierwszy, temat: słowo, które ciebie przedstawia. A oto i ono…

foto wyzwanie dzień 1

 

A tematyka na najbliższe dni przedstawia się tak… 

Rękawiczki z jednym paluchem

styczeń5

Długo krążyłam, zanim wybrałam wreszcie właściwy wzór (znaleziony na koreańskiej stronce) i dobrałam odpowiednią włóczkę (Punto, kol. 05) do rękawiczek. Mogłoby się wydawać, że są bardzo trudne i wymagające wiele czasu, ale tak nie jest! Zajęły mi w sumie ok. 2 dni, ale nie spędzałam nad nimi dziennie więcej jak godzinkę, więc czas ich dziergania nieco mi się wydłużył…

Są mięciutkie, w kolorze surowego lnu i mają ażurowy przód z pączków. Efekt bardzo ładny, moim osobistym zdaniem, fajnie też leżą na łapkach. Te zostały wykonane na zlecenie i mam nadzieję, że zleceniodawczyni się spodobają woohoo

 rękawiczki z paluchem 01  rękawiczki z paluchem 02  rękawiczki z paluchem 03

„O wychowaniu” Generałowej J. Zamoyskiej

styczeń4

Wiele książek w swym życiu przeczytałam, od młodzieńczych lat bowiem wdrażała mnie mama w czytaniu. Mogę zatem powiedzieć o sobie, że jestem prawdziwym molem książkowym zaczytana i gdy tylko nadarzy się okazja sięgam po nęcącą mnie lekturkę. A wtedy, na prawdę ciężko mi wrócić do realnego świata, obowiązki jednak spełniać trzeba, dlatego gdy tylko znów znajdę sposobną okazję – już się w kąciku swoim zaszywam…

Wśród przeczytanych przeze mnie pozycji, można znaleźć wiele gatunków literackich, ale i różne treści. Czasem są to te z wysokiej półki, zdarzały się jednak także te niższego lotu. Ostatnimi czasy częściej sięgam po lekturę katolicką lub przynajmniej w dużej mierze związaną ze staropolską tradycją, która przecież z dziada pradziada jest na wskroś katolicka!

Za jedną z najcenniejszych książek w mojej, coraz to pokaźniejszej biblioteczce, jest dzieło generałowej Jadwigi Zamoyskiej „O wychowaniu”. Można śmiało powiedzieć, że jest to prawdziwa perełka w mojej kolekcji i dlatego dawkuję ją sobie w małych ilościach – czytam po rozdziale, zaznaczam delikatnie ołówkiem warte wynotowania myśli, a następnie w przeznaczonym do tego zeszycie, robię notatki. Muszę przyznać, że łatwiej by mi było przepisać całą książkę, niż te poszczególne fragmenty – tak wiele zawiera ona prostych, często nieuświadomionych prawd o życiu. Jest to prawdziwa skarbnica treści na wskroś katolickich, ukazanych w praktycznym przewodniku  o tym, jak zgodnie z wolą Bożą i Jego planem, wychowywać dzieci – jakie stawiać im wymagania, na co nie pozwalać, czego i jak uczyć.  To właśnie ta książka zmotywowała mnie do rozpoczęcia nowej kategorii na Muffaku.

A oto kilka cytatów:

„Dzieci trzeba łagodnie, ale stanowczo od urodzenia wprawiać do posłuszeństwa, bez tłumaczenia powodów rozkazu, tak jak się żołnierza musztruje, nie tłumacząc mu celu tej musztry. (…) Kto się słuchać bez wahania nauczy, ten później i rozkazywać będzie bez wahania, ten uniknie chwiejności tak szkodliwej, a tak powszechnej, odkąd ludzie przestali rozumieć wartość posłuszeństwa”

„Liczne i zwykłe zawody w wychowaniu pochodzą stąd, że się do dzieci za wiele mówi, więcej niż one zdolne są słuchać i rozumieć, a za mało się od nich wymaga.”

„Wszystko, co dziecko widzi, co słyszy, na nim piętno swoje wyciska z siłą pierwszych wrażeń i nadaje kierunek jego myślom, uczuciom i woli. (…) widzi, jak się każdy względem niego zachowuje, co czyni i co mówi w oczy, a co za plecami, według tego wszystkiego rozwijają się jego pojęcia, kształtują jego zasady; urabia się więc bezwyznaniowiec i kosmopolita, albo chrześcijanin i Polak.”

„Rodzice nie ustrzegą dzieci od tego, od czego sami siebie nie strzegą, nie wzbudzą w nich odrazy i pogardy do tego, od czego sami nie stronią; niechże sobie nie pozwalają na rozmowy niewłaściwe pod pozorem, że dzieci nie słuchają i nie rozumieją; (…) niech się nie śmieją i nie żartują z tego, co z bliska, czy z daleka obrazę Boską stanowi.”

Na dziś wystarczy mądrości!

Książka „O wychowaniu”, niestety nie jest w chwili obecnej ogólnie dostępna w sprzedaży (nakład się skończył). Dla tych, którzy chcieliby się zapoznać z innym, równie dla mnie ważnym dziełem generałowej, odsyłam do mojego wpisu „O pracy” – znajdziecie tam skan tejże pozycji.

« Starsze wpisyNowsze wpisy »