kwiecień16
… mamy rozmawiały ze sobą bliźnięta:
– A ty wierzysz w „życie po porodzie”?
– No jasne, tam musi przecież coś być! … Mnie się wydaje, że właśnie po to teraz tu jesteśmy, by się przygotować na to, co będzie dopiero potem.
– Ej, ty głupoty opowiadasz! Żadnego życia po porodzie przecież nie ma, bo jakby to miało wyglądać?
– Nie wiem jeszcze… Ale będzie więcej światła, będziemy biegać, skakać, jeść buzią?
– To bez sensu! Biegać się nie da! Kto widział, by jeść ustami? Przecież żywi nas pępowina!
– Nie wiem jeszcze… Na pewno zobaczymy naszą mamę. Ona się będziee o nas troszczyć.
– Mama? Ty wierzysz w mamę? Toż to jakieś bajki! A kto to w ogóle według ciebie jest?
– No, przecież ona jest wszędzie, wokół nas. Dzięki niej żyjemy. Bez niej, nas by tu nie było.
– Nie wierzę! Ja żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma.
– No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, to możesz posłuchać jak śpiewa, jak do nas mówi, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później…
/zaczerpnięte z kwartalnika „Nadzieja i życie” nr 51/2009/