Ja, czy ty – kto tu decyduje?
Kochani rodzice, znów mam do Was kilka słów! Chcę dziś napisać o podejmowaniu decyzji, i bynajmniej, nie chodzi mi tu o Wasze wybory, ale o te, jakie postanawiacie oddać swoim dzieciom. Zobrazuję to tak…
Przychodzi mama z dzidziolem do sklepu, dajmy na to z butami, i chce swojemu maluchowi dobrać odpowiednie butki. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że pada pytanie mamusi – „które Ci się podobają?” i dziecko staje jak zaczarowane przed butami, które wpadły mu w oko i uparcie żąda konkretnie tych. Pół biedy jeżeli one są w jego rozmiarze, jeżeli jednak nie, i co gorsza jest to ostatnia para – nic wówczas nie pomoże – zaczyna się płacz, złość, fochy, polerowanie ciałem podłogi – byłam świadkiem takiego zachowania nie raz. Jeden maluch pozrzucał nawet wszystkie inne buty z półek, by „delikatnie” pokazać swe niezadowolenie. Reakcja mamy – wstyd, zażenowanie, niezdarna próba uspokojenia małego terrorysty.
Scenka kolejna… Co zjesz dziś na śniadanie? Masło czekoladowe! Najlepiej samo i duuuuża porcja. No i co poradzi mama, która chciała dać dziecku coś zdrowego? Przecież ono nie chce nic takiego zjeść! Na przyjęciu dzidziol widzi mnóstwo słodkości na stołach, zaraz ma się pojawić obiad, jednak rodzice godzą się, by maluch zjadł sobie troszkę czekoladek. Cóż, nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że maluchy „chodzą” na słodyczach. Jest naukowo dowiedzione, że cukier działa na dzieci pobudzająco (domniemane ADHD?), do tego wszystkiego, dzieci karmione dawkami cukru wykraczającymi ponad ich potrzeby, nie odczuwają w ogóle głodu, więc nie liczcie na to, że będą miały ochotę choćby na kęs mięska lub rosołek…
Mamo, mogę wziąć rower i misia i foremki i wiaderko i moje autka i … na pole? Kto tego nie słyszał, przyznać się! Tak z ciekawości – ile razy daliście się na to nabrać, a po chwili pluliście sobie w brodę, bo dzidziol nagle po wyjściu z domu zmienił plany i biegniecie za nim, ciągnąc mnóstwo bambetli? Mnie udało się zrobić „w konia” tylko raz, na kolejny spacer był wybór – bierzesz misia i go niesiesz cały czas albo idziemy na spacer z rowerkiem do parku?
Mam nadzieję, że wiecie już, o co mi chodzi… To dorośli są od podejmowania decyzji, szczególnie tych istotnych – co dziecko będzie jeść, zażywać, w co się ma ubrać, co ze sobą może wziąć na wycieczkę.
Decyzje dziecka powinny być ograniczone do narzuconego mu wyboru pomiędzy maksymalnie 2-3 rzeczami. Przykłady właściwych wyborów to: „uważasz, że wygodniejsze są te buty, czy te?”, „chcesz iść pobawić się na plac zabaw, czy pojechać na spacer do Smoka Wawelskiego?”, „zjesz na śniadanie jajecznicę, czy wolisz płatki z mlekiem?”.
Rozmawiając w ten sposób z dzieckiem, po pierwsze dajecie mu możliwość podejmowania decyzji, uczycie je dokonywania właściwych wyborów oraz jednocześnie pokazujecie, że każdy wybór niesie ze sobą określone konsekwencje, a to bardzo ważna umiejętność w życiu. Do tych wymienionych zalet dodajcie jeszcze jedną, nie mniej istotną – pozbędziecie się stresu przed wyjściem z dzidziolem na miasto. Powodzenia!