Muffak

Nic nie przyniesie ci zadowolenia, jeśli nie postarasz się o nie sam. /R.Emerson/

O zbrodni i karze… Cz.2

styczeń5

histeria2

Kara brzmi w naszych czasach, jak coś zakazanego, coś co należałoby w ogóle wykluczyć ze słownika, a z życia przede wszystkim. Dzięki niepisanemu zakazowi stosowania kar w „wychowaniu” bezstresowym, mamy teraz całe rzesze „wspaniałej” młodzieży – wiem, pracowałam w gimnazjum i za pracę z ową w szkole – dziękuję, postoję. Jednakże, już sam Arystoteles powiadał, że kara jest także rodzajem lekarstwa.

Brak kar wiąże się z brakiem ponoszenia konsekwencji swoich czynów, generuje ludzi niezdolnych do stworzenia trwałego związku, utrzymania stałej pracy, mających „spinkolone” życie, bez celu, bez idei, bez sensu. Nic dziwnego, że gonią z pieniądzem, zaspokojeniem chuci, wpadają w nałogi – nie znają przecież ograniczeń, no bo i w jakim celu, dla kogo?

Jestem zwolenniczką kar, nie cielesnych, żeby mnie tu ktoś nie ścigał sądownie, ale takich, które dziecko zrozumie i… odczuje. Dziecko musi wiedzieć kiedy postępuje źle, a my jesteśmy od tego, żeby wytłumaczyć co i dlaczego. Jeżeli uparcie postępuje źle, należy znaleźć tego przyczynę.

Jeżeli krzyczy – może jest przygłuche? A może to jedyny sposób w jaki komunikują się jego najbliżsi? Wierzcie mi, gdy zechcecie zrozumieć dziecko – wszystko stanie się jasne, ale wyjdą też rzeczy, które będziecie musieli zmienić w sobie, maluch jest bowiem Waszym lustrzanym odbiciem…

Jeżeli jest nadruchliwe, to może za dużo ma w swojej diecie cukru? – badania naukowe potwierdzają korelację między ADHD a spożyciem tego białego proszku w nadmiarze. Druga istotna sprawa, to ta, że dzieci „na glukozie” nie odczuwają głodu – nie dawajcie im zatem słodyczy w zamian za normalny obiad – nie dostarczacie im składników potrzebnych do rozwoju, a tylko dokarmiacie parazyty… A te mówią na sam widok słodyczy mniam, mniam, mniam

Jeżeli Wasze dziecko często histeryzuje, możliwe, że jako Rodzice nie potraficie być konsekwentni i po zabronieniu czegoś, po chwili płaczu przystajecie na żądania małego terrorysty – cóż, dajecie się nabrać na najprostszą i chyba najstarszą metodę manipulacji…

histeria

Zawsze jest jakaś przyczyna niewłaściwego zachowania, ale nie oznacza to, że takowe powinno się zostawić bez nagany, muszą za nie grozić jakieś sankcje – przemyślane i odpowiednie dla wieku i stanu pojęciowego dziecka. Po pierwsze kara za nie musi być adekwatna, wymierzona bez silnych emocji (zakłócają nam odbiór rzeczywistości) i najlepiej natychmiastowa, tak by szczególnie małe dziecko rozumiało kontekst przyczynowo-skutkowy.

Jakie mogą to być kary?

  • nudzenie się przez określony czas – szczególnie nie lubią go maluchy – polega na siedzeniu przy stoliku, na dywanie, bez zabawek, bez rozmów, najlepiej w ustalonej pozycji;

  • ograniczenie czasu oglądania bajek, korzystania z internetu, telefonu;

  • wyjście do innego pokoju;

  • ograniczenie lub wykluczenie codziennych słodyczy;

  • rezygnacja z atrakcji, które zaplanowaliście.

Dziecko musi wiedzieć, czego od niego oczekujesz. Komunikaty muszą być proste i jasne, te o karze szczególnie. Najlepszy jest sposób na liczenie do n… (Liczę do 10, jak tego nie zrobisz…). Gdy mówicie do starszych dzieci (kilkulatków), dobrze by było, gdybyście zawarli krótkie wytłumaczenie np. prosiłam byś nie jeździł samochodami po ścianie, bo ją brudzisz – ponieważ nadal to robisz, będziesz się nudził przez 5 minut.

Na histerię jedna rada – nie reagować, a najlepiej nawet zniknąć z oczu – starszaka można spytać, czy ono wychodzi z pokoju, czy my… I druga rzecz – nauczyć się konsekwentnego mówienia nie – można określić dlaczego, np. każdy może zjeść tylko po 1 bananie, idziemy do sklepu tylko po chleb etc.

Życzę powodzenia przy wdrażaniu właściwych zasad – mnóstwa cierpliwości i opanowania, gdyż będą Wam potrzebne…  minibyebye1

O zbrodni i karze… Cz.1

grudzień31

bad-kid

Dlaczego akurat o tym chcę napisać? Ponieważ przeraża, szczerze przeraża mnie to, co widzę na ulicach, w sklepach, w przedszkolach, domach… Cierpnie mi skóra i odzywa się z dezaprobatą mój głos wewnętrzny – jak tak w ogóle można? Jak można w cywilizowanym świecie dopuścić do tego, by dorośli (bo zakładam, że tacy są) ludzie zezwalali na zachowania swoich dzieci, które nie mają nic wspólnego z dobrym wychowaniem, ba nawet pokuszę się o stwierdzenie, że nie mają w ogóle nic wspólnego z wychowaniem.

Drodzy Rodzice, rozumiem, że często brak już Wam sił, pewnie nieraz chcielibyście sobie odpocząć od wrzasków w domu i ciągłego „zawracania głowy”, wcale się Wam nie dziwię. Dom powinien być oazą spokoju, miłości i… przynajmniej względnej ciszy. W domu powinniśmy móc odpocząć i zregenerować siły na kolejny dzień. Czemu jednak to wydaje się niektórym niemożliwe? Cóż, czas na wytoczenie działa – oto zbrodnie.

histeria1

Uczcie dzieci zabawy w ciszy – wcale a wcale nie potrzeba do zabaw wrzasków, pisk radości może się zdarzyć, ale nie przez cały czas i w granicach dopuszczalnych dla słuchu norm.

Uczcie mówić dzieci, a nie krzyczeć – dlaczego one krzyczą? Krzyczą, bo ich nie słuchacie! Poświęćcie im swoją uwagę, choćby na 5 minut dziennie, ale niech to będzie prawdziwa uwaga, a nie w stylu „tak, tak, podoba mi się – co mówiłeś?”.

Uczcie dzieci po sobie sprzątać – błagam, nie róbcie tego za nie! Dlaczego? Niech to będzie ich pierwszy obowiązek, niech nauczą się go wypełniać solennie i co ważne konsekwentnie. Zaznaczcie jasno, że dopóki brzdąc nie posprząta – nie zje deseru, nie oglądnie bajki, nie pójdzie na spacer i trzymajcie się tego. Po kilku razach, nawet nie będziecie musieli dziecku przypominać – samo będzie sprzątać, a jeżeli do niego dołączycie, będzie to z pewnością dobra zabawa, jak i chwila dająca możliwość rozmowy! Sprzątając za dzieckiem nie nauczycie go porządku, nie nauczycie konsekwencji wynikających z jego poczynań, a poza tym wyhodujecie lenia, który tylko będzie czekał, aż ktoś coś zrobi za niego.

Uczcie dzieci, że mogą się same bawić – za czasów PRLu nikt się z rodziców (dziadków) z dziećmi nie bawił, a jeżeli już to przez chwilę – teraz dzieci żądne są by cały czas poświęcać na zabawę z nimi, efekt – nie da się w normalnych warunkach ani słowa zamienić…

Nie przekupujcie dzieci – w ten sposób sami kręcicie na siebie bicz histerycznych wrzasków w najmniej spodziewanym miejscu i czasie – tego chyba nie lubicie, ani Wy, ani nikt z Waszego otoczenia…

Uczcie dzieci, że w różnych miejscach należy się inaczej zachowywać – w kościele, w kinie, w parku, w gościnie, nawet w hipermarkecie obowiązują jakieś normy i trzeba ich przestrzegać – za właściwe zachowanie mogą przecież dostać nagrodę. Normy kulturalnego zachowania zostały ustalone by wszystkim żyło się dobrze, by ludzie mogli koegzystować – jeżeli ktoś nie dopasowuje się do norm, powinien unikać (moim osobistym zdaniem) miejsc, w których są one przestrzegane. Nie bądźcie egoistami!

Mówcie do dzieci używając jasnych komunikatów, tych zawikłanych, niezrozumiałych dziecko nie wykona i … będziecie sami sobie winni.

Pewnie to nie wszystkie „zbrodnie”, ale na ten raz wystarczy 🙂 Kolejnym razem powiem co nieco o potrzebie stosowania kar.

Gaudete! Christus est natus ex Maria Virgine!

grudzień24

Moi Kochani, życzę Wam pełni Bożego Błogosławieństwa dla Was i dla Waszych rodzin oraz wszystkiego co najlepsze w Święta i w nadchodzącym 2015 Roku!

Święta Rodzina

O zgubnym nawyku robienia wszystkiego za dzieci… cz.2

listopad13

Moi Drodzy! Czas na kolejną, zapowiadaną część – dlaczego nie powinno się wyręczać dzieci – tym razem tych starszych, powyżej 3-4 roku, skończywszy aż na przysłowiowych podlotkach… Na pewno zauważyliście, że gdy dziecko zaczyna sprawnie wypowiadać zdania (często z naciskiem na „ja chcę”) w jakiś sposób, nieraz nieuświadomiony, zaczynamy przyznawać mu prawo do posiadania własnego zdania, a nawet podejmowania decyzji. I nie było by w tym nic złego, wierzcie mi, gdyby nie fakt, że my jesteśmy dorośli (zgadzacie się?), a bąble nie są… O co mi chodzi pewnie spytacie? Już tłumaczę.

nie wolno rozmowa

Na nas dorosłych ciąży odpowiedzialność i to nie byle jaka – za zdrowie, życie, przyszłość, szczęście dzieci naszych i cudzych. Dzieci nie mają pojęcia o świecie, o zagrożeniach, o różnych komplikacjach, gdyż one nie powinny ich dotykać – my jesteśmy od tego by je chronić. Nie mówię o trzymaniu ich pod kloszem aż do wydania za mąż/ożenienia, ale uważam z całą odpowiedzialnością, że każdy etap życia ma swój czas i swoje ograniczenia. Nie pozwolę zatem by n-latek narzucał mi swoje zdanie, bo tak został w domu przyzwyczajony… Rodzice do tego dopuścili, prawda i niestety sami nie wiedzą kiedy ich ukochany, wymarzony brzdąc stał się terrorystą bez skrupułów, wrzeszczącym na pół osiedla, bo mama powiedziała, że czas wracać z placu zabaw na obiad, bądź też w starszej wersji dzwoniącym na policję z fałszywym doniesieniem o biciu, bo ojciec nie pozwolił wyjść z domu wieczorem… Wierzcie lub nie, ale bardzo negatywne zachowania demonstrują już małe dzieci.

Dlaczego tak się dzieje? Dziecko jeszcze nie rozumie, co dla niego dobre, a co nie. Przepraszam, uważa, że dobre jest to, co ono chce – to lepsza wersja val

Teraz nasza „działka” – możemy oczywiście pozwolić dziecku robić jak zechce – tak dla świętego spokoju, nie będzie płaczu, złości, natrętnych spojrzeń starszych pań i usuwania się z zasięgu dźwięków wszystkich facetów… Będzie dobrze – na tę chwilę. Później będzie już tylko gorzej, bo z roli rodzica zdegradujecie się do roli dziecka, którym dyrygować będzie… Wasz brzdąc. Ja dziękuję za taką opcję i szczerze, bardzo szczerze współczuję Rodzicom, którzy nie potrafią sobie dać rady z własnymi dziećmi – popełnili błędy, tego nie da się ukryć, ale z drugiej strony będą ich konsekwencje ponosić do końca życia a jak dla mnie to trochę jak odsiadka w więzieniu…

Jest jednak opcja nr 2 – możemy zachować się jak dorośli i sami decydować – dziecko jak najbardziej może nam „pomóc” wybrać właściwą opcję, ale to my podejmujemy ostateczną decyzję. Ta wersja daje wiele możliwości – pomaga zacieśnić rodzinne więzi, zrozumieć i poznać otaczający świat. Tatuś lub mamusia mogą – i często powinni – wytłumaczyć, dlaczego tak a nie inaczej postępują (ważne szczególnie u starszych dzieci), a w stosunku do maluszków muszą być cierpliwi i konsekwentni. Konsekwencja to podstawa wychowania! Dziecko wówczas zna granice, do których może się posunąć, a to pozwala mu czuć się bezpiecznie.

A teraz kilka przykładów do zastanowienia…

Podstawówka, zadanie domowe – z polskiego mama siedzi nad wypracowaniem, tata nad matematyką, a brzdąc hasa po polu, bądź też męczy PS3… Wyrośnie yntelygent jak nic.

Przed I-wszą Komunią, list do Ojca Chrzestnego – „Drogi Wujku, tata powiedział, że kupisz mi dobry komputer na prezent, więc ja w tej sprawie piszę, bo mój jest już stary, zeszłoroczny, grafika nie wyciąga na najnowszych grach od kumpla, a i przydałoby się… ” – przykład z życia wzięty… My wówczas komputera z siostrą nie miałyśmy, ale od czego są chrześni, jak nie od brania kredytów?

Osoby dramatu: dwie dziewczynki z jednej klasy (wychów-nów), nauczycielka. Dziewczynki do siebie: „Ty pi***!”, „Ty ci***!” – ”Jak Wy się w ogóle wyrażacie? Proszę przynieść dzienniczki, zaraz Wam wpiszę uwagę!” – „a takiego h*** głupia ku***”. To również sytuacja prawdziwa, mało który nauczyciel się z taką nie spotkał… Nauczyciel autorytetem, rodzic? Buchacha…

gotyckie nastolatki

Teraz Drodzy Rodzice zastanówcie się, czy warto wyręczać dzieci, robić za nie wszystko, podtykać im pod nos jak najlepsze kąski, stawiać na piedestale, z którego będą nami, starszymi manipulować, czy też wziąć się wreszcie za siebie i stawić rodzicielski opór żądaniom brzdący? Dziecko musi wiedzieć, kto jest autorytetem, bo jeżeli nie ma go od dzieciństwa, to jak będzie starsze poszuka sobie swojego, tyle tylko, że możecie się nieco nim zdziwić… Póki co macie jeszcze czas – wybór należy do Was!

Tak na koniec przytoczę Wam fragmencik z książki Jerzego Michotka „Tylko we Lwowie”:

Bodajże tego samego roku zapamiętałem jeszcze jedno wydarzenie. Dostałem od Ojca lanie. Pierwsze. I ostatnie. Złapał mnie na kłamstwie. Myślalem, że się spalę.

– Będzie mnie to bolało bardziej niż ciebie – rzekł. Nie wierzyłem. Bo lał tak, że… myślałem, że się rozbeczę. I rozbeczałem się. Ale nie podczas lania. Potem. W ubikacji na ganku.

– Jak można? – zadawałem sam sobie pytanie szlochając jak dziecko (a miałem już wtedy 6 lat)…

– Jak można bić włąsnego syna, jeśli się go kocha?

I dziś sobie na to pytanie odpowiadam:

– Nie można. Trzeba! Jeśli się kocha, to trzeba karać tak, by dziecko pamiętało po 60-ciu latach.

I dziś wierzę, że Ojca bolało to bardziej niż mnie. Nigdy Mu więcej nie kłamałem. Przekonany jestem, że człowiek, jeśli nie ma drugiego człowieka, któremu może powiedzieć całą prawdę – przegrywa życie.

Przy tym wszystkim co napisałam, nie zapomnijcie, że dzieci są do kochania i przytulania – one bardzo tego potrzebują do właściwego rozwoju, więc nie szczędźcie na nich! cuddle

O zgubnym nawyku robienia wszystkiego za dzieci…

sierpień26

przedszkole

Od dwóch miesięcy pracuję w pewnym przyjemnym przedszkolu. I muszę Wam powiedzieć, że na początku byłam bardzo zaskoczona. Dlaczego? Ponieważ w moim przedszkolu pracuje zgrana kadra, która stawia sobie i dzieciom zadania i wiernie je wypełnia. Dzieci? – jak to dzieci, są miłe i sympatyczne – no dobrze, zdarzają się czasem wyjątki, ale to już nie ich wina, grunt, że są w dużym stopniu usamodzielnione. Pamiętam swoje pierwsze wrażenie, gdy przyszłam do pracy – dzieci same jedzą – szok! One same idą na nocniki/toaletę, same się ubierają, myją rączki – szok do n-tej! I nie mówię tutaj o tych starszych (2,5 latki), ale o tych najmniejszych z oddziału żłobkowego…

dzidziol jogurt

Maluszki są szczęśliwe, jak uda im się coś samym zrobić, mało tego, niektóre się złoszczą, jak próbuje się je w czymś wyręczyć! Widok radości na ich buziach, gdy „ciocia” pochwali, wynagradza niejedno „przewinienie”…

Utopia, zdawałoby się? Jednak nie w naszym przedszkolu – tu ciężką pracą wdraża się maluchy do samoobsługi. Czasem trzeba wiele cierpliwości i czasu by dzidziol nauczył się choćby ściągać samemu spodenki, czy też by trzymał łyżkę tak, aby z niej nie spływała cała zupa. Jednak, gdy się już tego nauczy, satysfakcja gwarantowana. A przy okazji „ciocie” mają zapewnioną codzienną dawkę humoru, szczególnie, gdy maluch w trakcie nauki wygląda jak ten poniżej giggle

ośmiornico-dzidziol

Dobrze, ale ja zawsze muszę mieć jakieś ALE naughty

Pewnie zdarzyło Wam się nieraz zrobić coś za dziecko, żeby:

  • było szybciej
  • przestało się już wydzierać
  • nie prowokować go do ataku histerii
  • mieć względny porządek.

To zrozumiałe powody i samą mnie nie raz – i nie dwa – kusi by się im poddać. Jednak nie w tym rzecz. Pokazując dziecku, że możesz, ba – chcesz coś za nie zrobić, uczysz je, że samo nie musi tego robić. To oznacza, że mości księżniczka (książe)

nie musi po sobie sprzątać – Ty to przecież zrobisz lepiej i szybciej,

– nie musi się nigdzie spieszyć  – i tak na nie zaczekasz, albo weźmiesz w końcu pod pachę,

– nie musi nic absolutnie koło siebie robić – wszystkim z zapałem zajmą się rodzice, babcie itp.,

no i najgorsze:

nie musi Cię (nikogo) słuchać, bo przecież ono wyraża w ten sposób swoją osobowość…

Oczywiście ta ostatnia uwaga jest sarkastyczna, co nie zmienia faktu, że rodzicielskie osobniki z takim światopoglądem rzeczywiście istnieją…

solar-kid

A teraz drodzy Rodzice i Opiekunowie zastanówcie się, jakich ludzi nam kreujecie? Czy będą to zadufani w sobie egoiści, wymagający od innych by zaspokoili wszystkie ich potrzeby, bez względu na konsekwencje, czy też ludzie pewni siebie, samowystarczalni i świadomi swoich sił i możliwości? Jeszcze macie czas, by wiele rzeczy zmienić – bez Waszej jednak pomocy, my przedszkolanki wiele z Waszymi dziećmi nie zdziałamy…

Kolejny wpis będzie się tyczył wyręczania nieco starszych dzieci i konsekwencji tegoż. Pozdrawiam!

Czerwony Kapturek pelerynka

lipiec17

czerwony kapturek 01

Nie wiem czy wszyscy wiedzą, pewnie tylko nieliczni – jutro obchodzimy dzień Czerwonego Kapturka… Cóż przedszkolaki też muszą mieć jakieś „święta” – inaczej zanudziły by się na śmierć. Nie wyobrażam sobie jaki byłby inny cel wymyślania takich „dni”… Trzeba się dostosować do okoliczności, a ponieważ mam pewny zapał do szycia powstała taka oto pelerynka, która, jak się domyślam, jutro będzie wręcz rozchwytywana bialaflaga

czerwony kapturek 03 czerwony kapturek 02

Schematu nie ma, bo cięłam materiał „z ręki” oops

Ażurowy szal do kompletu

lipiec17

szal 03

Już jakiś czas temu wyszydełkowałam na specjalne zamówienie, zimowe rękawice z paluchem. Jednak dopiero niedawno udało mi się wykonać do nich szal-komin. Ze względu na fakt, że wykorzystana przeze mnie włóczka (Punto nr 05) jest bardzo ciężka, nie mogłam skorzystać dokładnie z tego samego wzoru, co przy rękawiczkach, szal urwałby bowiem wówczas komuś głowę. Nie wspominając o kosztach owej włóczki, której zużycie było by wręcz gigantyczne… Powstał zatem taki milutki i ciepły komin.

 szal 05 szal 04 szal 02  szal 01

Wzór z jakiego skorzystałam możecie pobrać tutaj.

Drożdżowe bułeczki śniadaniowe

lipiec4

bułeczki drożdżowe 03

Najlepsze z serkiem żółtym lub czymś słodkim, gdyż aromat drożdży jest w nich wyczuwalny, a jakoś nie bardzo komponuje się z wędliną…

Na około 10 sztuk potrzeba:

  • 250g mąki (jeżeli pełnoziarnista to pół na pół z białą)
  • 2,5g drożdży świeżych
  • 2 żółtka
  • łyżka masła (margaryny)
  • 125ml mleka
  • 2 łyżki cukru (pełne, nie kopiate)
  • szczypta soli

bułeczki drożdżowe 01

Mąkę wsypujemy do garnka, robimy dołeczek. Z mleka trzeba odlać ciutkę (ok 1/4) i lekko podgrzać, dodać drożdże wraz z łyżeczką cukru – i to wlać do dołka w mące, delikatnie zamieszać. Pozostawić do wyrośnięcia.

Utrzeć żółtka z resztą cukru, przegotować resztę mleka i zalać nim masę jajeczną. Po przestudzeniu wlać do mąki, dodać rozpuszczony tłuszcz (przestudzony) i sól. Dobrze wyrobić, pozostawić do wyrośnięcia.

Blachę z piekarnika nasmarować tłuszczem, wykładać kulki z ciasta. Piec w 175 oC przez około 15 minut.

Z tego przepisu wychodzą też pyszne drożdżówki owocowe – wystarczy zmienić ilość cukru z 2 łyzek na 1/4 szklanki.

Ciasto drożdżowe z samych żółtek jest miększe i dłużej świeższe niż to robione na całych jajkach, ma także ładniejszy, żółty kolor naughty

bułeczki drożdżowe 02

Dla tych wyposażonych w maszynę do pieczenia chleba przepis jest banalny – tłuszcz rozpuszczony, roztrzepane żółtka i mleko wlewamy do formy i dodajemy sól, następnie wsypujemy cukier i mąkę, a na końcu rozpuszczone w mleku drożdże. Nastawiamy program wyrabiania ciasta (temp do 40 oC) i czekamy aż nam wszystko ładnie wyrośnie. Później na blachę i do piekarnika.


Smacznego!

Słoneczko „przedszkolne”

lipiec3

To mój pierwszy szyciowy popis w pracy – słoneczko na zakończenie roku u przedszkolaków. Może nie należy do moich najlepszych prac, ale i tak uradowało buzie wielu maluchów, a to się liczy najbardziej.

Do tego projektu wykorzystałam jako szablon okrągłą podkładkę pod talerz a promyki to trójkąty o zaokrąglonej podstawie – by łatwiej było je zszyć z tarczą słoneczka. Zdjęcia troszkę nieostre, ale strasznie brzydka była wówczas pogoda…

słoneczko 02 słoneczko 01

Broszka z różyczkami

lipiec3

Wykonana w ramach podziękowania dla pewnej miłej Pani…
Schemat pochodzi z daleko-wschodniej gazetki i możecie go sobie pobrać tutaj. W poniższej broszce wykorzystałam dwa kordonki „karat 8” – srebrny i łososiowy. Wielkość całości to około 5-6 cm.

broszka różyczki 03 broszka różyczki 02 broszka różyczki 01 broszka różyczki tył

« Starsze wpisyNowsze wpisy »